Fałszowanie pieniędzy jest niemal tak stare jak ich własna historia. Wizja samodzielnego produkowania środków płatniczych jest przecież dość kusząca – może się wydawać najprostszym sposobem na szybkie wzbogacenie się. Tymczasem wykonanie „niewykrywalnej” podróbki, zwłaszcza obecnie, jest niemal niemożliwe lub… po prostu nieopłacalne. Na przestrzeni wieków nie brakowało jednak takich, którzy próbowali. Wiele przykładów zna także, oczywiście, polska numizmatyka. Poznaj te najciekawsze.
W ostatnich latach szerokim echem odbiła się sprawa Łukasza R., który – chcąc sprytnie zarobić – pociął 1100 banknotów 200-złotowych, a następnie skleił je ponownie tak, aby powstało ich… 1220[1]. Choć wydawało mu się to szybkim i sprytnym sposobem na zarobienie pieniędzy, udało mu się wymienić tylko połowę banknotów, gdy został w końcu złapany na gorącym uczynku. Za przestępstwo, którego dokonał, grozi nawet do 25 lat więzienia. To jednak tylko jeden z wielu przykładów sprytu, z jakim Polacy próbowali podrabiać zarówno banknoty, jak i srebrne monety czy złote monety.
Czesław Bojarski – legenda fałszerstwa banknotów
Mający polskie korzenie Czesław Bojarski działał przede wszystkim na terenie Francji i do mistrzowskiego poziomu opanował fałszowanie franków. Mężczyzna, urodzony w 1912 roku w Łańcucie, po II wojnie światowej trafił właśnie do Francji i tam imał się rozmaitych zajęć. Pomysłowości mu nie brakowało – opracował m.in. autorski projekt szczoteczki do zębów, a nawet jedną z pierwszych koncepcji kapsułkowych ekspresów do kawy (!). Dość szybko jednak zainteresowała go sztuka produkcji banknotów i stworzył własną, niewielką fabrykę pieniędzy. Każdy banknot dodatkowo, z wielkim kunsztem, „postarzał”, aby wzmocnić efekt autentyczności. Na przestrzeni ponad 15 lat naraził francuski bank na ok. 3 mln franków straty – produkując perfekcyjne podróbki banknotów i pozostając niewykrywalnym dla policji. Wpadł dopiero pod koniec lat 60-tych i został skazany na 20 lat więzienia. Jego fałszywki są dziś prawdziwym rarytasem dla niejednego numizmatyka.
„Matejko”
Pod tym pseudonimem działał słynny krakowski fałszerz pieniędzy, Zdzisław N. – artysta malarz. Na początku kopiował waluty zagraniczne, z dolarem na czele. Ponoć przestudiowanie designu 1-dolarówki zajęło mu aż 1,5 roku! Po 1989 roku fałszował również polskie 100-złotówki – nanosząc na nie zabezpieczenia niemal identyczne ze stosowanymi przez NBP. W latach 2006-2008 roku na rynku polskim pojawiły się tysiące podrobionych setek autorstwa N.!
Fałszerze monet
Wydawać mogłoby się, że fałszerstwa zdarzały się jedynie w świecie banknotów. Nic jednak bardziej mylnego! Krzysztof W. w latach 90-tych był specjalistą od podrabiania 5-złotówek (uznanych nota bene w połowie tamtej dekady za jedną z najbezpieczniejszych monet świata). Józef Majnert podrabiał zaś… monety kolekcjonerskie – jego domeną były m.in. talary Zygmunta Starego. Ofiarą fałszerzy padały też niejednokrotnie inne numizmaty – w tym złote medale oraz srebrne medale. Dziś zaś trzeba się również wystrzegać tanich podróbek z Chin.
Czy era fałszowania pieniędzy dobiega końca? Z całą pewnością nie. Dziś jednak przed fałszerzami stoi o wiele trudniejsze zadanie, gdyż zespół zabezpieczeń, które znajdują się na monetach oraz poziom zaawansowania stempli menniczych z roku na rok są coraz mocniejsze.
[1] https://www.tvp.info/34480964/pocial-1100-dwustuzlotowek-aby-zarobic-20-tys-zl